Feromonoterapia |
Odkryte pod koniec lat 50 feromony zwierzęce od kilku lat wykorzystuje się skutecznie w leczeniu zaburzeń zachowania naszych domowych zwierzaków - kotów i psów. Czym są feromony ? Feromony to specyficzne gatunkowo substancje chemiczne służące zwierzętom do wymiany informacji pomiędzy osobnikami tego samego gatunku. Psy i koty odbierają feromony za pomocą specjalnego narządu lemieszowo-nosowego zlokalizowanego nad podniebieniem twardym. Gruczoły błony śluzowej narządu lemieszowo-nosowego wydzielają białka wiążące feromony, umożliwiając im dotarcie do receptorów wysyłających impulsy do biorącego udział w regulacji zachowań emocjonalnych układu limbicznego.
Kocie policzki
Szczególną rolę w komunikacji między kotami odgrywają feromony policzkowe wydzielane, jak sama nazwa wskazuje, przez gruczoły zlokalizowane przede wszystkim na kocich policzkach. Feromony te służą kotom do oznaczania tej części terytorium, w której kot czuje się bezpiecznie i dobrze. Dlatego właśnie nasz futrzasty przyjaciel systematycznie ociera się bokiem pyszczka o meble i inne wystające sprzęty, a także o nasze, ludzkie nogi.
Kocie terytorium to dobrze zorganizowany kompleks składający się ze strefy odosobnienia, stref aktywności, gdzie kot poluje, bawi się i kontaktuje ze znanymi mu ludźmi i zwierzętami, oraz korytarzy łączących strefy. Koty oznaczają swoje terytorium w trojaki sposób. Feromonami policzkowymi wspomniane już strefy bezpieczeństwa i komfortu, potem z opuszek łap oraz wydzieliną okolic odbytu strefy alarmowe, w których spotkała ich jakaś przykrość i których należy unikać w przyszłości oraz drapaniem i moczem granice terytorium i terytorium, na którym jest obcy, "wrogi" zapach. Ten ostatni rodzaj znaczenia bywa często dokuczliwy dla opiekunów kota. Rzeczywiste bądź wyimaginowane zagrożenie terytorium, takie jak obecność innego kota (nawet w sąsiedztwie), przeprowadzka, przemeblowanie, obecność nowego domownika, skłaniają kota do oznaczenia terytorium moczem, którego niewielkimi ilościami opryskuje najczęściej wystające części mebli, futryny lub ściany. U wrażliwszych bądź lękliwych kotów ten nawyk utrwala się, a przykry zapach jest przyczyną utrapienia opiekunów zwierzęcia. Podobnie rzecz się ma z nadmiernym drapaniem mebli lub futryn. Pomoc, o którą zwracają się właściciele znaczących kotów do behawiorystów lub lekarzy weterynarii, powinna uwzględniać rozpoznanie czynników wywołujących stres i poczucie zagrożenia oraz działania mające na celu przywrócenie równowagi emocjonalnej zwierzęcia. W części przypadków stosuje się leki obniżające napięcie wynikające ze stresu. Od niedawna nieocenioną pomocą jest także fermonoterapia. Syntetyczny analog kocich feromonów policzkowych Feliway działa kojąco, przywracając kotu poczucie bezpieczeństwa i zaufanie do otoczenia. Feliway jest skuteczny także we wszystkich innych sytuacjach wywołujących stres, takich jak zmiana otoczenia (na przykład adopcja lub wakacyjny wyjazd), pojawienie się w domu innego kota lub psa, rekonwalescencja czy "zagęszczenie" terytorium w domach z wieloma kotami. Poprawa samopoczucia na skutek działania feromonów sprawia, że kot chętniej się bawi i eksploruje otoczenie, lepiej je i łatwiej przystosowuje się do zmian w otoczeniu.
Zapach psiej mamy
Gruczoły łojowe bruzdy mlecznej suki w pierwszych dniach po urodzeniu szczeniąt produkują z kolei psi feromon zwany Dog Apeasing Pheromone (DAP), mający działanie kojące i uspokajające szczenięta, zapewniając im poczucie bezpieczeństwa i uczucie błogości. Badania wykazały, że obecność cząsteczek psiego feromonu w powietrzu działa także w podobny sposób na psy dorosłe, można go więc stosować w terapii zaburzeń zachowania o podłożu lękowym. Syntetyczny analog psiego feromonu kojącego D.A.P. wspomaga leczenie stosunkowo częstego lęku separacyjnego, manifestującego się najczęściej niszczeniem przedmiotów, wyciem lub szczekaniem. Sprawdza się także w sytuacjach fobii dźwiękowych, z których najczęstsza to lęk przed burzą. W przypadku psów lękliwych zastosowanie D.A.P. pozwala znacznie łatwiej przystosować się do wszelkiego rodzaju zmian, takich jak adopcja, przeprowadzka, pobyt na urlopie czy utrata kontaktu z dotychczasowym opiekunem. D.A.P. daje także nieocenioną pomoc hodowcom, bowiem zastosowanie go na kilka tygodni przed porodem poprawia samopoczucie suki i redukuje jej niepokój, dzięki czemu poród jest łatwiejszy. Ma to znaczenie zwłaszcza w przypadku suk nerwowych lub rodzących po raz pierwszy.
Feromonoterapia ma zastosowanie we wszelkich innych sytuacjach mogących być przyczyną lęku czy stresu psów i kotów, takich jak transport, badanie w lecznicy, pobyt na wystawie czy adaptacja szczeniąt i kociąt do nowego domu.
Feromony są produkowane w postaci sprayu, którym spryskuje się samochód, transporter lub ręce lekarza badającego zwierzę lub włączanych do gniazdka sieci elektrycznej dyfuzorów, podobnych do tych, jakich używany na co dzień do odświeżaczy powietrza. Dyfuzor zapewnia stałe i równomierne nasycenie powietrza cząstkami feromonów i działa stosunkowo długo, bo przez cztery tygodnie.
Zarówno naturalne jak i syntetyczne feromony są bezpieczne, nie posiadają zapachu i nie działają na inne zwierzęta i ludzi. Ponieważ nie są wchłaniane do organizmu, nie wchodzą w interakcje z lekami i można je stosować także w okresie leczenia zwierzęcia środkami farmakologicznymi.
Stosowanie feromonoterapii w większości przypadków wymaga dokładnego rozeznania sytuacji zwierzęcia, w tym czynników wywołujących lęk i nauczenia zwierzęcia radzenia sobie ze nimi m.in. przez trening odczulający (stopniowe eksponowanie zwierzęcia na bodźce wywołujące lęk) i przeciwwarunkowanie (kojarzenie bodźców lękowych z bodźcami wywołującymi przyjemne emocje). Dlatego przed zastosowaniem feromonów konieczne jest zasięgnięcie opinii behawiorysty (specjalisty terapii zachowania zwierząt) lub lekarza weterynarii.
Psie i kocie feromony w formie dyfuzorów D.A.P i Feliway są od niedawna dostępne także na polskim rynku. Dyfuzor, który powinien być włączony na stałe, zapewnia obecność feromonów w powietrzu na powierzchni 50- 70 metrów kwadratowych przez okres czterech tygodni.
Przypadki
KOT
Opiekunowie Muffika od kilku tygodni mieli ze swoim kotem poważny kłopot. Ich pupil systematycznie znaczył moczem mieszkanie, głównie miejsca w pobliżu drzwi oraz meble. Mufik był zdrowym, dawno wykastrowanym, 3-letnim kotem, który całe swoje dotychczasowe życie spędził w mieszkaniu. Kilka miesięcy wcześniej przeprowadził się wraz ze swoimi opiekunami do nowego domu na obrzeżach miasta. Problem znaczenia moczem nowego terytorium pojawił się bezpośrednio po przeprowadzce, jednak wkrótce ustał, by pojawić się po kilku miesiącach z nadejściem wiosny. Opiekunowie, małżeństwo czynnych zawodowo 50-latków, próbowali poradzić sobie z problemem przez zmianę ustawienia toalety i karmienie kota w miejscach, które obsikiwał. Niestety bez skutku. Okazało się, że niedługo przed pojawieniem się problemu postanowiono oswoić Muffika z dalszym otoczeniem - tarasem i ogrodem, otwierając na dzień kocie drzwiczki. Z racji ciepłej, wiosennej pogody, także okna i drzwi na taras częściej niż zwykle pozostawały otwarte. Można było przypuszczać, że to właśnie spowodowało, iż Muffik poczuł zagrożenie swojego dotychczasowego terytorium i po kociemu "umacniał" jego granice. Przypuszczenie to potwierdzała także obserwacja opiekunów, którzy zauważyli obce koty kręcące się czasem po ich ogrodzie. Ich obecność i zapach z pewnością stanowił wyzwanie dla kota wychowanego bez kontaktu z innymi współplemieńcami. Aby poradzić sobie z kłopotem, należało przede wszystkim przywrócić Mufikowi poczucie bezpieczeństwa i emocjonalną równowagę poprzez czasowe, całkowite zamknięcie kocich drzwiczek oraz dokładne i systematyczne mycie miejsc oznaczonych przez kota. Zastosowano dyfuzor kocich feromonów FELIWAY włączając go, zgodnie z zasadami stosowania, na stałe, a opiekunowie mieli za zadanie kontynuować karmienie swojego pupila w pobliżu drzwi i bardziej dbać o zaspokojenie jego emocjonalnych potrzeb, takich jak zabawa czy pieszczoty. Mniej więcej po dwóch tygodniach znaczenie moczem całkowicie ustało i można było przystąpić do drugiego etapu programu modyfikacji zachowania, polegającego na oswajaniu zwierzaka z nowym, rozszerzonym terytorium. Zaczęto otwierać drzwi wejściowe, a następnie kocie drzwiczki na czas karmienia i bezpośrednio po nim, kiedy najedzony kot ma dobre samopoczucie. Jedną z kocich budek opiekunowie przenieśli stopniowo w pobliże drzwi. W efekcie kot rozszerzył swoje terytorium, uznając dom za strefę całkowicie bezpieczną, a kocie obyczaje znaczenia granic przeniósł do ogrodu.
PIES
Mokka, średniej wielkości bezrasowa suczka, delikatna i płochliwa, pozostawiona sama w domu, stawała się prawdziwym tornado niszczącym domowe sprzęty - futryny drzwi, obicia mebli, buty swoich opiekunów i, ku utrapieniu opiekunów, kilka cenniejszych rzeczy, takich jak książki czy pilot do telewizora. Suczka została znaleziona przez dzieci i przygarnięta przed czteroosobową rodzinę, składającą się z mamy i taty oraz córki i syna w wieku gimnazjalnym. Od początku nie sprawiała większych kłopotów, była posłuszna, zawsze przychodziła na zawołanie i nie oddalała się na spacerach. Była bardzo przywiązana do opiekunów, zwłaszcza do swojej pani, towarzysząc im jak cień w domu i domagając się niemal stałego, fizycznego kontaktu. Nie było mowy o pozostawieniu jej nawet przed zamkniętymi drzwiami łazienki, skomliła i drapała drzwi wyraźnie się bojąc. Na pewno pozostawienie Mokki samej w domu było przyczyną utraty poczucia bezpieczeństwa i silnego stresu, który znajdował ujście w rozszarpywaniu i gryzieniu przedmiotów, co nawiasem mówiąc jest naturalnym, psim sposobem rozładowania napięcia. Problem Mokki polegał na braku zaufania do otoczenia, a jedyną strategią dającą poczucie bezpieczeństwa był nieustanny kontakt ze znanymi psu istotami, w tym wypadku ludźmi. Należało zatem wymyślić taki program modyfikacji zachowania, który umożliwiłby odbudowę wspomnianego zaufania. Trzeba było stopniowo, bez naruszania zaufania do ludzi, osłabić relację nadmiernej zależności psa od opiekunów i nauczyć psa radzić sobie w sytuacji braku bezpośredniego kontaktu z nimi. Pierwszym krokiem w tym kierunku było osłabienie lękliwości suczki i zapewnienie jej poczucia bezpieczeństwa. Zastosowano dyfuzor D.A.P., który miał być pozostać włączony do gniazdka przynajmniej przez pierwsze cztery tygodnie terapii. Jednocześnie cała rodzina miała fundować suczce sesje całkowitej odmowy kontaktu, początkowo kilkuminutowe, następnie dłuższe. Widomym dla Mokki znakiem czasu, kiedy opiekunowie absolutnie nie zwracali na nią uwagi, stał się mały stołeczek wystawiany na środek pokoju. Na czas kiedy suczka miała zajmować się sobą, otrzymywała coś do gryzienia - zabawkę Kong wypełnioną pasztetem lub bawełniany sznur. W ciągu dwóch pierwszych tygodni nie można było, rzecz jasna, zostawić suczki samej, bo w wypadku tak silnego i utrwalonego zachowania lękowego, mogło to zniweczyć cały plan. Trzeba też było dość ściśle uporządkować plan dnia psa, po to by wiedział czego może się spodziewać i czuł się bezpieczniej. Po mniej więcej tygodniu kiedy pies nauczył się zajmować sobą i gryzakami nawet przez kilkanaście minut przystąpiono do właściwego treningu separacyjnego, polegającego na zostawianiu psa za zamkniętymi drzwiami. Jednocześnie wszyscy domownicy, a zwłaszcza pani Mokki, pracowali nad odczulaniem reakcji lękowej towarzyszącej opuszczeniu domu przez domowników. Dotychczas bowiem na widok zbierających się do wyjścia opiekunów suczka przeżywała silny niepokój - biegała, dyszała, skomliła i szczekała. Program odczulania polegał na pozorowaniu poszczególnych czynności związanych z wychodzeniem z domu, od zakładania kurtek i brania do ręki kluczy, po otwieranie drzwi i wychodzenie na kilka sekund, naturalnie bez zwracania uwagi na psa. Zastosowanie feromonoterapii znacznie przyspieszyło naukę nowych zachowań. Już po tygodniu widać było, ze Mokka czuje się i zachowuje znacznie spokojniej we wszystkich sytuacjach, nabiera zaufania do siebie i otoczenia, częściej pozostaje na swoim miejscu i rzadziej rozgląda się z niepokojem za oddalającą się do innego pokoju panią. W efekcie już po dwóch miesiącach opiekunowie mogli pozostawić Mokkę na kilkanaście minut. Obecnie po ponad pół roku nie ma problemu z pozostawieniem suczki w domu, nawet na kilka godzin. Równie ważne jest to, że stała się zdecydowanie spokojniejszym, mającym zaufanie do otoczenia, psem, ku radości swoich opiekunów.